wtorek, 29 października 2013

MaxSentymentalny: 5. Odpływam, odpływam raz ostatni już...

And all I ever wanted was for you to know
Everything I do I give my heart and soul
I can hardly breathe, I need to feel...


Chowam twarz w dłoniach, znowu sprawdzam, znowu korzystam z tego z czego nie powinienem, ale dzisiaj było warto. Dowiaduję się dzięki swojej mocy rzeczy z jednej strony smutnej - nic nowego dla mnie, prawda? - z drugiej jednak bardzo szczęśliwej dla kogoś na kim mi cholernie zależy.
Siadam na podłodze w pustym pokoju, wyciągam kartkę i piszę, jeden tylko list, który wyjaśni wszystko - serce mnie boli, dusza ma skamle. Jeden tylko mały głosik w mojej głowie podpowiada, że nie powinienem tak postępować. Muszę go uciszyć - to egoizm, nasz ludzki diabeł, swoisty lucyfer z ogni piekielnych, co to podżega do złego nas ludzi.
Kolejny raz w swoim życiu muszę podjąć trudną decyzję - wiem, że nie ostatnią. Moje życie wcale nie było marne - chociaż z moich opisów można wywnioskować, że właśnie tak myślę. Było pełne niespodzianek. Nie każdy człowiek zaznaje tyle miłości, tyle szczęścia, oraz zarazem tyle cierpienia, co doznałem ja sam.

Urodziłem się z darem. Kiedy idę ulicą, to wystarczy, że spojrzę na daną osobę i potrafię powiedzieć, co czuje. To tak jakby mój umysł zahaczał o duszę drugiej osoby i słuchał, co mówi. Mój dar to moje przekleństwo - potrafi zabijać. Zbyt długi z nim kontakt sprawia, że człowieka spotyka coś złego. Dopiero niedawno zacząłem go kontrolować na tyle, że nie muszę z niego korzystać. To mój sposób na ochronę osób, które kocham... mój jedyny, zwyczajny sposób, który był moim ratunkiem przed cierpieniem.
Uśmiecham się przymykając oczy, oto ja stoję na polu pełnym kwiatów - przyszłość bez wątpienia. Wychodzę z pola na ulicę i idę wzdłuż niej. Docieram do miasta, które wydaje się znajome. Sprawdzam, zaglądam w zakamarki przyszłości poprzez uczucia. Widzę coś wyjątkowego, dwie różne drogi. Zaglądam w kierunku pierwszej i widzę szczęście, uśmiecham się, ale sprawdzam też drugą i widzę śmierć... otwieram oczy i czuję łzy na swoich policzkach. Krzyczę i uderzam raz za razem głową o ścianę, z moich ust płynie ból: Nie! Nie! Nie! [...] Opadam na kolana w kałuży krwi z własnej głowy. Ściana wygląda jak malowidło... Przymykam powieki i szepczę coraz ciszej: Tak, tak, tak...
Teraz to wiem. Muszę być samotny, cierpiący nicość - niczyi. Smutne trochę, smutne myśli smutnego człowieka. Podjąłem decyzję, która może i będzie boleć. Będę tęsknił, przepraszam, będę tęsknił, ale nie pozwolę umrzeć kolejnej osobie, którą kocham. Byłaś jedyną, która mnie zrozumiała takim jakim jestem. A jeśli nie do końca rozumiałaś, to zaakceptowałaś we mnie wszystko - moją wyjątkowość, wewnętrzne zło, które było długo zamknięte, ale jeśli zamknie się kogoś za kratami, to nadal może krzyczeć. Tak jest z moim mrocznym ja. Krzyczy tak głośno, krzyczy.... tak bardzo krzyczy, krzyczy i niszczy wszystko, niszczy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz