poniedziałek, 7 stycznia 2013

ROZDZIAŁ III

Pierwsza poważna kłótnia

Tak, pokłóciliśmy się. Że niby jestem nietolerancyjny i nie podałem ręki jej kumplowi, który jest homo. Sprawa dla mnie jest prosta i ciężko będzie mi zmienić podejście. To nienaturalne na ziemi. Tylko ludzie mogli coś takiego wymyślić. Jakbym nie miał argumentów. Strzelałem nimi jak w mur... Ale muszę przyznać, że też ma trochę racji.
Krzątam się od dwóch dni po domu i nie mogę się za nic zabrać. Co pięć sekund sprawdzam czy nie mam wiadomości od niej i za każdym razem tylko się irytuję. Jest bardziej uparta ode mnie? Tak twierdzi, więc zobaczymy jeszcze.
Była nieźle wkurzona. Przyłożyła mi z torby i wykrzykiwała, że nie mam się do niej odzywać ani zbliżać. Jakbym nigdy tego nie przerabiał? Każda dziewczyna w końcu się wkurza i każda wymięka. Ale jest jedna różnica - tę kocham.
Usłyszałem dzwonek do drzwi i pobiegłem otworzyć. Stał za nimi Szymon z butelką napoju i kebabami - uwielbiam gościa. Zawsze wie jak mi poprawić humor. Wyjrzałem na zewnątrz i spostrzegłem chłopca bawiącego się w ogródku. Zmarszczyłem brwi i kazałem zaczekać przyjacielowi. Powoli podszedłem do chłopczyka i spojrzałem co robi. Kopał mi dziurę w świeżo zasianym trawniku. Później się tym zajmę. To tylko dzieciak.

Cześć Mały, gdzie Twoja mama, zgubiłeś się?

W domu, cesz jobaka? - wyseplenił słodko malec i pokazał trzymaną w dłoni różową istotkę.

Chętnie -  wziąłem robaka w dłoń.

Pokażesz mi gdzie mieszkasz? - zapytałem.

Zawołałem do przyjaciela, że ma mi zostawić moją porcję i zabrałem młodego za rękę w drogę do jego domu. Jak się okazało wprowadził się z mamą na końcu ulicy.
Ostrożnie zapukałem, ale drzwi nikt mi nie otworzył, więc spróbowałem złapać za klamkę. W środku okazało się, że jego mama śpi na kanapie. Ciężko chora mama, a ojciec jest za granicą, zarabia na leki i swojego małego syna. Mojego imiennika zresztą. Podziękowała mi za przyprowadzenie "Jej ukochanego łobuza" i poszedłem do siebie. 
Zaraz po moim wejściu do domu usłyszałem kumpla.

Wysłałem dziewczynę na przeszpiegi - wypowiedział z dumą w głosie, jedzenie leciało mu z pyska, wyglądał pociesznie z sosem na brodzie.

Podrapałem się po brodzie pokazując mu, że coś tam ma. 

Jakie przeszpiegi? O czym ty gadasz?

Do Julii, twojej dziewczyny - chyba nic się nie zmieniło, prawda? Nadal wyglądasz jakbyś nie wiedział czy tutaj siedzieć czy do niej pobiec. - Przewrócił oczami i spojrzał na mnie krytycznie - Co ona z Tobą zrobiła, faaacet...

Kocham ją, okej? Znasz mnie jak nikt inny i wiesz dobrze, że nie kłamię.

Zacisnął wargi i wyjął telefon z kieszeni. Przyglądałem mu się jak coś tam wybiera i przykłada go do ucha, jednocześnie otworzyłem swój obiad i zacząłem jeść. Najlepszy kebab w okolicy. Jedliście kiedyś coś idealnego? Ja jadłem. Przypomina ci się dzieciństwo, czasy, kiedy rodzice siedzieli z tobą przy stole i żartowali w niedzielne popołudnie. Mama nakłada wam porcję waszego ulubionego dania a wasze oczy cieszą się blaskiem szczęścia. A smak? Jakby wszystko się w was otwierało na jedno doznanie. Szkoda, że teraz do szczęścia potrzebujemy więcej...

Impreza, dziś. Ubieraj się - oznajmił odkładając telefon i ciesząc japę, miałem ochotę w niego rzucić czymś ciężkim, wkurzał mnie powoli.

Nigdzie nie idę. Nie mam ochoty - odparłem i rzuciłem się na kanapę wzdychając lekko.

Idziesz. Nie pytałem cię o zdanie.

Nie możesz po prostu tutaj ze mną zostać i zalać mnie w trupa?

Wiedział, że nie ustąpię, więc poszedł do sklepu i wrócił z butelką wódki. Postawił ją z hukiem na stole i zaczął lać, a ja zadowolony podziękowałem mu za bycie dobrym przyjacielem.

Mówiłem już, że ona tam będzie?- zapytał spokojnie po drugiej kolejce i rozparł się na krześle a ja zawrzałem.

Zajebię ci kiedyś za te głupie uśmiechy i takie rzeczy! - Wybiegłem z mieszkania i usłyszałem za sobą krzyk, że impreza jest u Alana.  Byłem niemiłosiernie wkurzony, więc przebiegłem kilka kilometrów w stronę odwrotną niż trzeba. Zatrzymałem się powoli i odpaliłem fajkę, a płuca zakuły z wysiłku i nagłego szoku wywołanego przez dym. Już nie miałem ochoty krzyczeć Zacząłem wracać. Miałem dużo czasu na myślenie i biłem się z myślami. Homoseksualiści to też ludzie, prawda? Mają prawo do miłości, bliskości i czułości. Tak samo potrafią martwić się, cierpieć i płakać. Każdy ma prawo do bycia sobą. Nie tak zostałem wychowany, ale takie jest chyba moje zdanie, prawda?  Miarą człowieczeństwa jest odrobina współczucia dla innych, zdolność kochania i bycia dobrą osobą, a nie orientacja. Tak, tak teraz myślę.
Wróciłem do mieszkania i wziąłem szybki prysznic. Ubrałem czysty czarny podkoszulek i czyste spodnie. Malec zostawił na mojej wcześniejszej koszulce odcisk błotnistej dłoni. Było późno. Zbliżała się pierwsza, więc napisałem tylko smsa do Szymona, czy ona wciąż tam jest i kiedy to potwierdził, po prostu poszedłem pod jej dom, żeby tam zaczekać. Usiadłem na schodach przy drzwiach i nie wiem kiedy, ale zasnąłem. Pierwsze co zobaczyłem po podniesieniu powiek, to dwie najwspanialsze tęczówki na świecie. Wpatrywała się we mnie mrużąc oczy.

Chcesz się przeziębić? - zapytała pociągając lekko za mój podkoszulek, a ja tylko wzruszyłem ramionami ze skruchą w oczach.

Musimy pogadać - oznajmiłem.

Zaprosiła mnie do środka, a ja poszedłem do jej pokoju. Musiała się umyć i przebrać w piżamę. Długo rozmawialiśmy zważywszy na to, że oboje byliśmy zmęczeni. Przeprosiłem - pierwszy raz w życiu zrobiłem to pierwszy i nie umarłem. Ale teraz nie wydaje mi się to dziwne. Nowy Adam robi takie rzeczy, prawda?

Tęskniłam za Tobą - wyszeptała na wpół śpiąco tuż przed snem. Jest taka słodka, kiedy przyciska usta do mojej szyi i zaczyna mamrotać ledwie słyszalnie. Ciało przestaje być jej posłuszne i zasypia. Tamtej nocy przyglądałem się jej bardzo długo obiecując sobie, że nigdy nie mogę pozwolić sobie, żeby mnie zostawiła przez moje błędy. Chcę być dla niej najlepszym wyborem.

2 komentarze: