Noce są najtrudniejsze, leżysz na łóżku - sam - i nie masz już siły na żaden ruch, ból cię sparaliżował, a może to przez zmęczenie? Przecież nie spałeś dłużej niż dwie godziny w tygodniu przez długie miesiące. A co gdybyś zrezygnował z bólu? Jeden szybki ruch, zero myśli, sięgasz po przygotowane już kilka miesięcy wcześniej tabletki, ich ilość zabiłaby słonia, a co dopiero marnego człowieka. W twoich myślach wciąż odtwarzają się chwile razem, każda szczęśliwa i te gorsze, kiedy ona płakała. I te słowa, które usłyszałeś zaledwie dwie godziny przed tym jak odeszła. I to co działo się potem. Nie poszedłeś na pogrzeb bo za bardzo bolało, krzyczałeś z bólu i wiłeś się w agonii, dlaczego to się nie kończy? Przecież tego właśnie chcesz. A teraz siedzisz w pokoju, który jest idealnie uporządkowany, zawsze byłeś porządnym facetem. Twoje przyzwyczajenia wróciły, zachowujesz się normalnie, ale to wszystko na niby, w środku jesteś pusty, wyprany z emocji. Jej już nie ma - ty umierasz codziennie.Kiedy bliscy ludzie umierają. Boli. Większość ludzi nie doświadczy tego nigdy, trochę osób doświadczy tego uczucia raz, ale pozbierają się. Część osób się załamie i nigdy nie będzie taka sama, ale wciąż będą żyli. Kilka osób się zabije. Niektórzy złożą chore obietnice i mimo, że będą chcieli umrzeć, to nie będą mogli, bo są zbyt honorowi - jak ja. Ale gdyby to była tylko jedna osoba. W końcu bym się pozbierał. Ale potem umarła kolejna osoba i kolejna. Zdałem sobie sprawę, że to moja wina. Że jestem trefny. Zabijam wszystkich, których pokocham. Dzień po dniu, tydzień po tygodniu - odbieram życie, zabieram lata dla siebie, swojego zła. Nie ma że nie chcę, nie ma, że nad tym panuję. Coś we mnie - coś mrocznego - odbierze to czego chce. A pragnie tylko śmierci i mojego cierpienia. Chętnie się tego pozbędę. Ktoś chce mój dar? Potrafię odczuwać emocje innych - jakbym czytał o nich w książce. Działa na odległość. Mogę też stwierdzić jaką ktoś będzie miał przyszłość. Kiedy umrze, dokładną datą. Ale ja tego nie chcę, bo przez to też ludzie umierają. Jestem złem, w najczystszej postaci. Gdyby piekło istniało - a nie istnieje. Niebo również nie istnieje. Jest tylko nicość. Bezuczuciowe obserwowanie świata przez wieczność. To się dzieje z duszą. Zostajemy w nicości. Nikt na nas nie czeka po drugiej stronie.
Ja już po prostu chcę tam trafić. Nie czuć nic. Ludzie nie radzą sobie z własnymi uczuciami, ja muszę odczuwać jeszcze uczucia innych. Ja już po prostu nie chcę.
Przepraszam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz