środa, 2 stycznia 2013

ROZDZIAŁ I

Kilka lat wcześniej - pierwsza randka.

Nastoletni Adam. Tak mi na imię i kobiety za mną szaleją. Albo to ja za nimi. W każdym razie znowu mam randkę. Ubrałem najlepsze ciuchy i kupiłem kilka rzeczy. Coś jest chyba ze mną nie tak. Nigdy się tak nie starałem. Zawsze to one się bardziej angażowały - ale może dlatego żadnej jeszcze nie pokochałem i nie udało mi się w żadnym związku. 
Szedłem w miejsce umówionego spotkania. Latarnie postawione wzdłuż alejki dawały mało światła. Kryły się wśród gałęzi drzew. Ale nie bałem się ciemności. Znałem to miasto na pamięć. Tutaj się urodziłem.  Zawsze zjawiałem się dwadzieścia minut przed czasem. Pierwsza zasada - nigdy się nie spóźniam. Zasady ułatwiają życie. Szczególnie mężczyźnie. Każdy powinien być tak zorganizowany.
Julia. Ładne imię, ale jeszcze ładniejsza kobieta. Ku mojemu zdziwieniu siedziała na ławce plecami do mnie. Była wcześniej? Niemożliwe. Nie wiedziała, że nadchodzę. Rozejrzałem się po placu i zauważyłem jeszcze czynną kwiaciarnię. Podbiegłem do małej blondynki i poprosiłem czerwoną różę. Uśmiechnąłem się do niej szeroko, podziękowałem radośnie i życzyłem miłego wieczoru. Stanąłem za ławką na której siedziała dziewczyna i wyciągnąłem rękę z różą tak żeby zobaczyła ją przed sobą.

Gdy ktoś kocha różę, której jedyny okaz znajduje się na jednej z milionów gwiazd, wystarczy mu na nie spojrzeć, aby być szczęśliwym. Mówi sobie: „Na którejś z nich jest moja róża...”.

Cytowałem Małego Księcia, ale przyszło mi to do głowy w chwili, kiedy już to mówiłem.
Złapała kwiat i powąchała powoli a ja uśmiechnąłem się widząc jak lekki rumieniec wypływa na jej policzki. Już jest moja - tak właśnie pomyślałem z ogromną pewnością siebie.  
Miałem zaplanowany cały wieczór do najdrobniejszego szczegółu. Złapałem ją za rękę, której nie odtrąciła - dobry znak - i poprowadziłem w swoje ulubione miejsce do którego prowadziła ścieżka pomiędzy drzewami. Zanim tam dotarliśmy wyciągnąłem ukrytą tam lampę naftową, żeby było jej łatwiej iść. Ścieżka była pokryta korzeniami i kępkami trawy. Kazałem jej chwilę zaczekać zanim weszliśmy na pomost. Cały z drewna. Na samym jego końcu ułożyłem koc i coś do jedzenia. Butelkę wina i jeszcze kilka innych rzeczy.  Zacząłem zapalać świeczki, a później po nią wróciłem. Idealnie.
Ten wieczór był wspaniały. Rozmawialiśmy o naszych planach i marzeniach, a nawet o tym czego się boimy. Z nikim jeszcze tak dobrze się nie dogadywałem. Ma wspaniały uśmiech. Kiedy się śmieje w oczach tańczą wesołe ludziki. Takie małe jasne punkciki, których większość ludzi na pewno nie widzi.
Nie chciała wina, ale byłem na to przygotowany. Wyciągnąłem trzy termosy z łobuzerskim uśmiechem. Kawa, herbata czy gorąca czekolada? Kazała mi wybrać to co najbardziej do niej pasuje. Wyzwanie -uwielbiam wyzwania. Spojrzałem na nią, a potem na termosy i zaproponowałem jej nagrodę. Za dobry wybór miałem dostać buziaka.

Gdybym był tutaj z każdą inną dziewczyną wybrałbym gorącą czekoladę, jest słodka i czyni was bardziej uległymi... Ale nie dam ci gorącej czekolady. Gdybym chciał cię odprowadzić późno nalałbym ci kawy - uśmiechnąłem się lekko i przygotowałem kubek - ale nie wybieram kawy. Zaproponuję ci herbaty i dam swoją kurtkę, bo robi się chłodno. Dlaczego herbata? ... Bo jesteś spokojna - nie wiem na ile to moja zasługa, a na ile twojego charakteru, ale mi się to podoba. Zrobię to też dlatego, że zamierzam cię odprowadzić o przyzwoitej porze i liczę na kolejne spotkanie - uśmiechnąłem się szerzej i podałem jej herbatę a później okryłem kurtką.

Zapytała później, czy zawsze jestem tak wygadany. Byłem wygadany dużo bardziej przy każdej innej, ale mi nie uwierzyła, kiedy jej to powiedziałem. Rozmawialiśmy bardzo długo leżąc na kocu i patrząc w gwiazdy. Udając, że gdzieś tam są nasze własne gwiazdy. Droczyła się ze mną. Kiedy wybierałem gwiazdę tuż obok, to ona wybierała gwiazdę bardzo daleko od niej. Opowiedziałem jej historię, którą stworzyłem o gwiazdach i co o nich myślę. Nie sądziła, że mogę być tak wrażliwy. 

Ma zimne dłonie, ale gorące serce, jak to możliwe?

Odprowadziłem ją do domu i zatrzymałem się przed jej klatką. Umówiłem się od razu na kolejne spotkanie następnego dnia, które to ona miała przygotować. Nie chciała, żebym tylko ja się starał jeśli mamy się umawiać. Zgodziłem się z wielkimi oporami. Spojrzałem jej w oczy głęboko i życzyłem miłych snów. Już miałem sobie pójść kiedy stanęła na palcach, dała mi buziaka w policzek i pobiegła do siebie. Moja nagroda o której zapomniałem. Mógłbym się w niej zakochać.

3 komentarze:

  1. Szczerze mówiąc nic specjalnego. Trochę to nudne i dość przewidujące. Ale podobał mi się fragment z termosami. Mam nadzieję, że potem będzie ciekawiej. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc dużo trudniej mi pisać o fajnych momentach bo niewiele ich miałem w swoim życiu przez ostatnie lata w porównaniu z tymi złymi. Postaram się : )

      Usuń
    2. W takim razie czekam, czekam na następne rozdziały! :)

      Usuń